O jubileuszowych uroczystościach - felieton prof. Andrzeja Targowskiego:

"Polonia Technica w 70-lecie a walc wiedeński"

Na trzy dni Pani Konsul Generalny Ewa Juńczyk-Ziomecka (znana i uznana, sama kiedyś będąca w Polonii) oddała piękny pałac w posiadanie polskich inżynierów, którzy przybyli nie tylko z rejonu Nowego Jorku, ale z San Francisco, Chicago, Detroit, Seattle, Filadelfii, Lexington (Kentucky), Tampy, Lincoln (Nebrasca), Kalamazoo (Michigan), Bethlehem (Pennsylvania) a także z Paryża, Londynu, Wiednia, Toronto, Białegostoku, Warszawy, Gdańska, Wrocławia, które to miasta reprezentowali prezydenci, burmistrzowie, rektorzy, prorektorzy i Prezes NOT p. Ewa Mankiewicz-Cudny. Podałem nie przypadkowo Białystok na pierwszym miejscu, bowiem Prezydent tego miasta wygłosił tak przekonywujące (i dowcipne) przemówienie, co do właściwie należnego miejsca dla tego wspaniale rozwijającego się obecnie miasta, że wszystkich do tego przekonał.

Wręczono medale 70-lecia Polonia Technica, a także medale NOT (wręczała p. Prezes) i medale Jana Heweliusza (1611-1687) (wręczał Rektor Politechniki Gdańskiej Henryk Krawczyk). Osoba rektora Krawczyka przypomniała, że polscy inżynierowie przybyli do Ameryki (Jamestown) w 1608 r. i że byli pierwszymi którzy zorganizowali w ogóle przemysł (budowlany) na tym kontynencie a przybyli w okresie, kiedy Polska była największym państwem Europy a Gdańsk był u szczytu koniunktury gospodarczej w Europie. Natomiast będąca w kryzysie Anglia, zwróciła się do Polaków o pomoc fachową. Mamy miłe wspomnienia.

Stowarzyszenie Polonia Technica powstało w czasie II wojny światowej w maju 1941 r., kiedy w rejonie Nowego Jorku przebywało 5,592 polskich inżynierów i specjalistów. Uciekli z Polski i z Europy, aby swym zawodem wesprzeć przemysł wojenny Stanów Zjednoczonych. Polonia Technica została założona przez Walerego Starczewskiego, Wiktora Przedpełskiego, Zdzisława Roehra z pomocą Konsula Kazimierza Krasickiego, którego żona jeszcze mieszka w tym wspaniałym mieście. Wiele razy przypominano olbrzymi dorobek polskich inżynierów czy inżynierów polskiego pochodzenia, urodzonych już w Ameryce. Teraz niech będzie wolno wspomnieć o mniej sławnych ale równie wielce zasłużonych niż polscy twórcy rakiet, bomby atomowej-wodorowej, pojazdów kosmicznych, helikopterów, cienkich stali, nowych materiałów, czy internetu.

W ich cieniu, ale nigdy nie zapominając o tych Wielkich, działali i działają organizatorzy życia Polonii Technica, którzy dbali by w ostatnich 70 latach polscy emigranci; inżynierowie, technicy i studenci mieli wsparcie radą, małymi kwotami-nagrodami, czy kursami podnoszącymi kwalifikacje. Do nich przede wszystkim trzeba zaliczyć honorowego prezesa Janusza Zastockiego, obecnego prezesa Ryszarda Bąka, czy wiceprezesa Janusza Romańskiego, którzy co 10 lat organizują z wielkim rozmachem taką uroczystość.

I tym razem zorganizowali wspaniałą uroczystość, którą uświetnili wybitni artyści scen operowych Nowego Jorku; Barbara Revi, Wojciech Bukalski i Paweł Raczkowski. Bisom nie było końca, zwłaszcza gdy zaśpiewano liczne piosenki legionowe, i wielu zakręciła się łezka w oku. Osobiście żałuję, że nie poprosiłem na bis pieśni Jana Kiepury, który choć nie był inżynierem, ale mieszkał w czasie wojny w Nowym Jorku (synowie nadal tu mieszkają!) i wiele zrobił dla polskiej sprawy, a szlagiery miał wspaniałe. Bowiem „kochał wszystkich a zwłaszcza... brunetki i blondynki.”

Głównym sponsorem uroczystości był mgr inż. Stanisław Łuniewski, który w latach upadku i transformacji PRL podniósł tak swe kwalifikacje w Polonia Technica, że gdy powrócił z Nowego Jorku na stałe do Białegostoku założył przedsiębiorstwo kompleksowej gospodarki odpadami, które wykorzystuje 40 samochodów marki Mercedes, Man i Iveco do usług komunalnych. Co zresztą zostało udokumentowane w dwóch fachowych książkach napisanych z synem Arturem (także inżynierem).
Ten fakt jest pewnego rodzaju ilustracją nowego trendu. Polscy inżynierowie nie przyjeżdżają jak kiedyś do Ameryki. Wracają z niej nawet do Polski, bowiem nasza ojczyzna stała się krajem normalnym po 1989 r. Po przystąpieniu do Unii Europejskiej polscy inżynierowie wolą krótsze podróże do krajów europejskich. Tym bardziej, że Stany Zjednoczone w mylnej i zgubnej pogoni za superzyskiem likwidują przemysł i przenoszą go do Azji? Tym samym transformując się z państwa rozwiniętego w rozwijające się? Po co tu inżynierowie?
Czego drugim jakże symbolicznym akcentem było zaproszenie przez państwo inżynierostwo Buczak z Wiednia na doroczny Bal w Operze Wiedeńskiej, jaki dla Polonii organizują. Duch w naszym narodzie nie ginie, i na szczęście nie goni już za ... chochołem, tylko za wiedeńskim sernikiem i walcem.

A ja tam byłem i wino i miód piłem, zagryzając… świetną polską kiełbasą i szynką oraz niezastąpionymi polskimi sałatkami.


Felieton ukazał się
28 maja 2011 r. w Kurierze Plus

Zdjęcia za zgodą:
Andrzej Kozlowski
Andrew K. Photography
www.andrewkphoto.com