W ubiegłym roku po raz pierwszy od wielu lat dało się zaobserwować tendencję wzrostową liczby kandydatów na studia politechniczne. Nie można było wówczas stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, czy jest to tylko moda „na inżyniera” czy trend stały. Tegoroczna rekrutacja niejako rozjaśniła sytuację. Z ulgą można powiedzieć, że polska młodzież znowu dojrzała szansę, jaką daje dyplom ukończenia wyższych studiów technicznych („Tam idzie młodość”, s. 8).

Czy boom na studia inżynierskie to efekt przywrócenia matematyki na maturze – trudno powiedzieć. Moim zdaniem wynika raczej z poczucia realizmu wśród młodych Polaków. Tym bardziej że wielu studentów I roku zaczyna edukację od solidnej powtórki materiału i zajęć wyrównawczych, przede wszystkim z matematyki właśnie.

Wzrost liczby kandydatów wynika też stąd, iż politechniki coraz częściej oferują atrakcyjne formy kształcenia i bogatą treść edukacyjną podaną w nowoczesnej formule. To również dzięki władzom uczelni, które dostrzegły w porę anachroniczność dotychczasowego stylu nauczania, wróciła moda na politechniki. Między innymi o tym mówi rektor Politechniki Łódzkiej, prof. Stanisław Bielecki („Zmieniać się i tworzyć zmiany”, s. 11).

W dzisiejszym numerze wracamy do tematu gazu łupkowego. Minęła już co prawda euforia wywołana amerykańskimi szacunkami zasobności polskich złóż, ostudzona zresztą przez ekspertów Państwowego Instytutu Geologicznego, ale w dalszym ciągu trwa niepokój o skutki środowiskowe wydobycia tego gazu. Jest trochę tak, że polska debata na ten temat przypomina fenomen Yeti. Nikt go nie widział, ale każdy boi się stanąć twarzą w twarz z potworem („Łupkowa rewolucja?”, s. 17).

Znają Państwo zapewne anegdotę, jak to w ekranizacji „Krzyżaków” król Jagiełło grany przez Emila Karewicza mówi w pewnej chwili „już czas” i... odruchowo spogląda na przegub lewej ręki. Niestety, to tylko legenda, chociaż ekipom filmowym zdarzają się wpadki przeróżne. Można je skorygować podczas obróbki cyfrowej („Drugie życie filmów”, s. 29).

Miłej lektury