Ocena poziomu nauki polskiej, jaka wynika z corocznych rankingów międzynarodowych jest nieodmiennie słaba. Klasyfikuje się przede wszystkim wyższe uczelnie. Pośrednio o nauce mają zaś świadczyć rankingi innowacyjności gospodarki narodowej, które również nie są krzepiące. Brakuje przełożenia prac badawczych na zastosowania praktyczne. Nagrody Fundacji Nauki Polskiej również potwierdzają to zjawisko; wszyscy nagrodzeni są wybitnymi uczonymi w skali międzynarodowej. Ich osiągnięć nie da się zakwestionować, ale prace te wydają się zbyt ekskluzywne dla polskich przedsiębiorstw, a także państwowego mecenatu. Najlepszym dowodem są losy niebieskiego lasera i „Programu niebieskiej elektroniki”, o którym mówi prof. Sylwester Porowski.(str.12)
Wierzymy, że to przejściowe; nie brak uczelni o bogatej historii i dorobku jak Wydział Mechaniczny Politechniki Wrocławskiej sięgający tradycji Politechniki Lwowskiej czy Wydział Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej (str. 16).
Rozwijają się też placówki naukowe w regionach do niedawna zaniedbanych, jak Białystok. Mówi o tym rektor Politechniki Białostockiej, prof. Kruszewski (str.6 ).
Wydaje się, że w ocenie kondycji nauki zbytnio lekceważy się rolę przemysłowych instytutów badawczych, które od lat restrukturyzują się wchodzą na nowe obszary. Niektóre - z bardzo dobrymi wynikami, potwierdzonymi Laurem Innowacyjności (str.33) i trofeami na wystawach, m.in w Norymberdze (str. 32) i Brukseli (str.41). Ale same placówki naukowo- badawcze nie poprawią gruntownie gospodarki, która musi sama tworzyć koncepcje nowych produktów.
Da się wytypować dziedziny, które warto wspierać i inspirować. Należą do nich technika medyczna i odnawialne źródła energii. "Zielona" energetyka rozwija się wprawdzie nie tak intensywnie jak w Niemczech czy Skandynawii, ale i tak osiągnęliśmy już poziom, o którym przed kilkoma laty można było tylko pomarzyć. Tu działa przymus w postaci dekapitalizacji części wielkich bloków energetycznych (str.30). Mimo minorowych nastrojów i narzekań polska gospodarka nie jest w złej kondycji. Byłaby w znacznie lepszej, gdyby firmy przejawiały więcej odwagi i uporu w sięganiu po to, co się tworzy w laboratoriach.
Wierzymy, że to przejściowe; nie brak uczelni o bogatej historii i dorobku jak Wydział Mechaniczny Politechniki Wrocławskiej sięgający tradycji Politechniki Lwowskiej czy Wydział Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej (str. 16).
Rozwijają się też placówki naukowe w regionach do niedawna zaniedbanych, jak Białystok. Mówi o tym rektor Politechniki Białostockiej, prof. Kruszewski (str.6 ).
Wydaje się, że w ocenie kondycji nauki zbytnio lekceważy się rolę przemysłowych instytutów badawczych, które od lat restrukturyzują się wchodzą na nowe obszary. Niektóre - z bardzo dobrymi wynikami, potwierdzonymi Laurem Innowacyjności (str.33) i trofeami na wystawach, m.in w Norymberdze (str. 32) i Brukseli (str.41). Ale same placówki naukowo- badawcze nie poprawią gruntownie gospodarki, która musi sama tworzyć koncepcje nowych produktów.
Da się wytypować dziedziny, które warto wspierać i inspirować. Należą do nich technika medyczna i odnawialne źródła energii. "Zielona" energetyka rozwija się wprawdzie nie tak intensywnie jak w Niemczech czy Skandynawii, ale i tak osiągnęliśmy już poziom, o którym przed kilkoma laty można było tylko pomarzyć. Tu działa przymus w postaci dekapitalizacji części wielkich bloków energetycznych (str.30). Mimo minorowych nastrojów i narzekań polska gospodarka nie jest w złej kondycji. Byłaby w znacznie lepszej, gdyby firmy przejawiały więcej odwagi i uporu w sięganiu po to, co się tworzy w laboratoriach.